Nominowani w edycji Nagrody 2022
Nominacje do Nagrody Identitas 2022 oraz zaproszenie na warsztaty Identitas na wyspie Uløya otrzymują:
- Michał Gołębiowski za Bezkres poranka. O teologii poetyckiej i teologiach kontrkultury, wyd. Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów.
- Tomasz Grzywaczewski za Wymazaną granicę. Śladami II Rzeczpospolitej, wyd. Czarne
- Łukasz Kozak za Upióra. Historię naturalną, wyd. Fundacja Evviva L’arte
- Marta Madejska za Aleję włókniarek, wyd. Czarne
- Alicja Rosé za Północ. Przypowieści, wyd. Znak
- Tomasz Stefanek za Być albo nie być, wyd. Teologia Polityczna
Zgłoszone do konkursu książki tych sześciu nominowanych autorów dotykają bardzo odmiennych obszarów wrażliwości, wiedzy i myśli.
Książka Michała Gołębiowskiego, jak napisała laureatka Nagrody Identitas z 2015 roku Marta Kwaśnicka: „przypomina o tym, że literatura jest spotkaniem człowieka z jego tajemnicą. Uprawianie poezji polega na badaniu tego, co ludzkie; jest opisywaniem naszej kruchości i niesamowystarczalności, jest zatem także rodzajem myślenia religijnego (…) Autor przekonuje, że z otchłani ludzkiego serca wyczytać można naprawdę wiele i że czasem dobrze jest być zmiażdżonym czy wypalonym, jeśli w boleści udaje się poznać siebie.”
„Wymazana granica” Tomasza Grzywaczewskiego to seria refleksyjnych, punktowych wiwisekcji terenów położonych wzdłuż dawnych granic II RP. Są tu Kaszuby, Pomorze, zachodnie kresy Wielkopolski, Śląsk, Mazury, Bieszczady, wreszcie Kresy Wschodnie. Autor odnalazł ostatnie osoby pamiętające nie tylko znikanie przedwojennych granic, ale bywa, że i atmosferę ich powstawania.
Opowiada jak dziś wygląda życie na dawnym pograniczu, ile zostało ze strachu i dobrosąsiedzkich relacji, z przemytu i handlu, ile niepewnej tymczasowości, a ile nowych korzeni, kto został, a kto wyjechał. Co życie na rubieży przyniosło trwających tam ludziom i jak długi cień rzuca przeszłość na dzisiejszych mieszkańców.
„Nasze wampiry” czyta się jak trzymającą w napięciu powieść. „Upiór. Historia naturalna”, bo tak brzmi tytuł niepowtarzalnej książki Łukasza Kozaka, to antropologiczno-historyczne studium, a tam strzygonie i strzygi, Leśmian i Mickiewicz. Jak – zdaje się pytać Autor – mogliśmy rozumieć polską kulturę i jej największe dzieła tak powierzchownie i ostrożnie podchodząc do najpowszechniejszych przecież wierzeń ludowych, ignorując wychodzącego z grobu Mickiewicza czy picie trupiej krwi podczas zarazy?
Głęboka kwerenda, nieznane dotąd materiały źródłowe, sięganie do teologicznych traktatów i barokowej poezji, chłodna oświeceniowa publicystyka, materiał etnograficzny, prasa codzienna: wszystko to pozwoliło na przybliżenie tego pełnego ambiwalencji zjawiska. Jakby tego było mało, atrakcyjność „Upiora” podnoszą obrazy Aleksandry Waliszewskiej.
Marta Madejska próbując zgłębić jeden z głównych fundamentów historii Łodzi, ukazuje przemysłowego molocha opartego, jak mało która aglomeracja, na pracy kobiet. „Aleja włókniarek”, bo o ich prace głownie chodzi, prowadzi czytelnika, a zapewne jeszcze bardziej – czytelniczkę, od zaskoczenia do współczucia, od irytacji do zrozumienia.
Jasna staje się choćby praktyka zatrudniania właśnie kobiet już w pierwszych fabrykach włókienniczych. Decydowała o tym nie tylko ich większa sprawność manualna, lecz i płeć, która pozwalała międzynarodówce fabrykantów utrzymywać stawki nawet o połowę niższe niż obowiązujące dla robotników-mężczyzn. Pomimo tych fatalnych warunków wiele kobiet świadomie wybierało miejsce w fabryce, które zdawało się im obiecywać więcej wolności, własne dochody, ucieczkę z przeludnionej wsi. Losy kobiet opisanych przez Autorkę mają imiona. Niektóre tak kontrowersyjne, jak Michaliny Tatarkówny-Majkowskiej, wieloletniej działaczki komunistycznej, członkini KPP i I sekretarz PZPR w Łodzi.
Alicja Rosé posiada nieprzeciętną wyobraźnię graficzną, z której czyni w tomiku „Północ. Przypowieści” użytek nie tylko estetyczny, ale i poznawczy. Jak pisze Zbigniew Chojnowski – „Poetka zdaje się mówić, że świat istnieje w tym celu, aby człowiek się mógł w nim obejrzeć i zobaczyć, a to znaczy właśnie poznawać, potwierdzać, odkrywać swoje jestestwo, sferę przeżyć i samowiedzy”. Autorskie grafiki uderzają bezbronnością i kruchością. Pięknie nakreślone kontury Północy pozostają tylko tłem dla kontemplacji spraw najważniejszych.
Książka Tomasza Stefanka to ważne szkice o podmiotowości. To jednocześnie ćwiczenia w zakresie budowania naszej podmiotowości jako wspólnoty politycznej i państwowej. Istotną część pracy autor poświęcił relacji między filozofią a polityką. U Stefanka Platon, Arystoteles, Burke, Nietzsche i Strauss mają niemało do powiedzenia o suwerenności państw, ale i o ciągłości politycznej i kulturowej naszych czasów.
Fundamentalnemu problemowi zerwanej ciągłości politycznej i kulturowej Polski po półwieczu komunizmu Autor poświęca pogłębioną, wciągającą czytelnika analizę. Celnie i sprawnie sięga do źródeł, jednocześnie w klarowny sposób wyjaśniając konieczne do zrozumienia materii koncepcje i konteksty.